movember

WŁOSY, GRANIE, WĄSÓW ZAPUSZCZANIE...


Koniec kolejnego jesiennego tygodnia. Jak już niektórzy wiedzą, niedługo będę musiała pożegnać się z faktem posiadania długich włosów. Za każdym razem kiedy o tym myślę, jestem na zmianę smutna i wściekła. Nie chcę tego. Chętnie zrobię z nimi cokolwiek - cieniowanie, grzywka, zmiana koloru, od biedy nawet trwała. Cokolwiek, byle by zostały długie. Nie lubię tłumaczenia, że "przecież odrosną". Miałam taki piękny plan, żeby przed 25 rokiem życia ufarbować włosy na zielono i świętować Noc Kupały. Tak jak nie ma grubych elfów, tak nie ma krótkowłosych rusałek, dlatego już raczej nie zatańczę nago w blasku księżyca. Jak to mówią, trudno...

A teraz... O co chodzi z tym zapuszczaniem wąsów? Nie musicie się martwić - nie zamierzam. Sprawa z włosami na głowie nie przygnębia mnie aż tak bardzo, żebym miała zacząć hodowlę na twarzy. Chodzi o ciekawą akcję, którą osobiście bardzo popieram. Nowy miesiąc już się zaczął parę dni temu, więc jak zwykle mam opóźnienie, ale i tak warto o tym napisać. Tak jak październik jest powszechnie znany jako miesiąc świadomości raka piersi, tak właśnie listopad jest skierowany na te bardziej męskie dolegliwości. W związku z tym, co roku organizowana jest akcja zwana "Movemeber" by zwiększyć świadomość społeczną o raku prostaty. Tak jak w październiku często nosi się różowe wstążki, tak w listopadzie zapuszcza się wąsy (Movember = moustache + November). Akcja ma zwrócić uwagę na istniejący problem i przekonać mężczyzn do regularnych, corocznych badań profilaktycznych. Rak nie jest fajny. Żadna choroba nie jest fajna i wiemy to wszyscy, ale jednak większość z nas bagatelizuje badania okresowe. Mężczyźni mają do tego szczególną skłonność. Kiedy próbuję przekonać któregokolwiek z tych mnie otaczających choćby do badania krwi, spotykam się z jedną z dwóch odpowiedzi: "Dobrze, pomyślę o tym" (po czym "myśli" o tym przez następne kilka miesięcy i zapomina) lub, co zdarza się częściej, "Przecież nic mi nie jest. Nigdzie nie pójdę". Za każdym razem kiedy słyszę którąś z tych wymówek, krew się we mnie gotuje i w myślach duszę mężczyznę, wykrzykując długą wiązankę niezbyt grzecznych słów. Wszystkie paskudne choroby gdzieś tam są, ale nie dotkną akurat Ciebie? Świat nie działa w taki sposób. To, że nic nie boli, nie oznacza, że nie zacznie, a ciągłe zwlekanie i odkładanie na później, któregoś dnia może się naprawdę źle skończyć. No dobrze, już nie straszę i nie dołuję. Badajcie się, dbajcie o siebie (bo dbacie O siebie nie tylko DLA siebie) i zapuszczajcie wąsy. Piraci mają wąsy, a jak wiadomo - z piratami wszystko jest 100 razy lepsze.

WIĘCEJ O AKCJI MOVEMBER: KLIK!



A teraz przechodzimy do czynności przyjemniejszych. Jest już późny wieczór, więc czas powoli grzecznie kończyć historię mojej postaci do kampanii Dungeons&Dragons. Jutro sesja, a ja mam dopiero połowę. Włączyłam już nastrajającą muzykę Two steps from hell, wzięłam kieliszek ulubionego kagora - czego chcieć więcej? W końcu, muszę wczuć się w rolę elfki-alchemiczki, która z winem się nie rozstaje. Mam naprawdę dużo do napisania i zanim skończę, wypiję pewnie naprawdę dużo wina. To nie pierwszy taki wieczór i na pewno nie ostatni. Lubię tworzyć i lubię pisać. Co prawda, rzadko kończę to, co zaczynam, ale dopóki to robię, wkładam w to mnóstwo pracy i serca...

Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać, aż wreszcie skończę pisać moją postać i odpalę Mass Effecta, dlatego dzisiejszy tekst skończy się trochę bez sensu. Teraz.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz