Sen

Zdjęcie makijażu z ostatniej sesji. Tym razem byłam czarnym charakterem :>

Dziś śnił mi się Paryż - miasto sztuki, miłości i mody. Moje sny zazwyczaj są dziwne, nietypowe i absolutnie po za granicami normalności. Ten dzisiejszy jednak był dosyć dosłowny i po za fragmentami o sztucznie wykreowanej rzeczywistości, mieścił się w granicach rozsądku. Czemu piszę o tym tutaj? Dzieje się tak, ponieważ jeden jego fragment dotyczył tej części mojego życia, którą chcę się tutaj dzielić.

<<sen>>
Oszklona winda w wysokim budynku. Nie jestem pewna czy jedzie w górę, czy w dół, ale skłaniam się ku temu drugiemu. Wraz ze mną jadą dwie inne dziewczyny i jedna kobieta. Wkrótce rozpoczyna się rozmowa i szybko orientuję się, że kobieta jest właścicielką jednej z paryskich agencji modelek. TEJ agencji modelek. Jedynej wymarzonej, o której rozmyślam od chwili pierwszego castingu, który zaliczyłam w wieku lat 15. Właścicielka Marilyn, bo tak nazywa się agencja, w moim śnie jest niezwykle sympatyczną osobą i wkrótce wspominam jej, od jak dawna marzę o tym by kiedyś znaleźć się w gronie jej modelek. Kobieta jednak odmawia mi słowami z których jasno wynika, że niestety jestem za gruba. Później, jak przez mgłę, pamiętam swoje słowa "Dam radę, tak bardzo mi zależy" i niestety na tym mój sen się kończy. Jeszcze przez chwilę po obudzeniu zastanawiałam się, czy zgodziła się mnie przyjąć czy nie. Byłabym taka szczęśliwa, nawet jeśli tylko "w tym drugim świecie"...
<<koniec>>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz