Pierwsze dwa tygodnie


Ostatnie dwa tygodnie przyniosły mi trzy sesje zdjęciowe. Niestety, nie mogę się jeszcze pochwalić zdjęciami, bo na te najlepsze zazwyczaj czeka się najdłużej. Jedyne czym mogę się pochwalić to przygody - ostatnio mam ich zdecydowanie zbyt wiele. Wygląda na to, że polskie autobusy i pociągi zgodnie stwierdziły, że nie pozwolą mi wracać do domu o przyzwoitych godzinach i albo los daje mi do zrozumienia, że podróże po Polsce nie są stworzone dla mnie, albo chce mi wreszcie pokazać, że warto zrobić prawo jazdy...

Ale mniejsza o to. 

Ostatnie dwa tygodnie pokazały mi, że mimo tego, że w modelingu jestem już od czterech lat, nadal jestem "świeżynką" i muszę się jeszcze wiele nauczyć. Cieszę się, że jestem w New Age, bo myślę, że to jest właśnie ta część życia, której do tej pory mi brakowało, ale muszę przyznać, że mam mnóstwo obaw - boję się tego, że nie podołam wszystkim nowym obowiązkom, że nie dam rady za granicą, że zawalę studia, że w moim życiu prywatnym coś się popsuje... Można by tak wymieniać i wymieniać, ale prawda jest taka, że w momencie podpisywania kontraktu modelka podejmuje decyzję i ponieważ ja już ją podjęłam, muszę zaryzykować i iść dalej. 


A teraz backstage'owe zdjęcie "z rąsi" z ostatniej (rusałkowej) sesji z Anią Zyskowską - już nie mogę się doczekać zdjęć :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz